Herbata ma swoją długą historię, obejmującą wydarzenia tyleż ciekawe co niesamowite.
Tak naprawdę nikt nie wie, które z nich miały miejsce naprawdę, a które są tylko barwną legendą. Jakkolwiek by nie rozdzielać, każde z nich wprowadza nas w tajemniczy świat opowieści z początków istnienia wielkich cywilizacji i potężnych dynastii cesarskich, które wysoko ceniły sobie ten napar pełen smaków, kolorów i nieujarzmionej mocy.
Z całą pewnością wiadomo dziś to, że tradycja picia herbaty wywodzi się z dalekich regionów Azji – w szczególności z najstarszych prowincji chińskich, gdzie dostrzeżono jej niezwykłą moc i potencjał zdrowotny.
Z Chinami wiążą się także rozliczne legendy przypisujące pierwsze doświadczenia z listkami herbacianych krzewów właśnie ich mieszkańcom, ale także bóstwom.
Jedna z najpopularniejszych historii głosi, że prawie 3 tysiące lat przed naszą erą jej przypadkowym odkrywcą stał się mityczny Cesarz Shennong – uznawany za ojca chińskiej medycyny i rolnictwa. Ten uczony mędrzec i znakomity zielarz, pijący dotąd wyłącznie gorącą wodę, przez nieuwagę pozwolił kilku listom z nieznanego dotąd krzewu wpaść do wrzątku. Próbując świeżo naparzonego eliksiru herbacianego zachwycił się jego głębokim smakiem i ujmującym aromatem, docenił także piękny bursztynowy kolor nowego napoju.
Chcąc sprawdzić właściwości nowoodkrytego skarbu, Cesarz komponował go z innymi znanymi sobie ziołami i roślinami – również trującymi. Zaskoczony spostrzegł, że herbata posiada silnie detoksykujące właściwości. Odtąd pijał ją codziennie, a zdrowie i siły witalne nie opuściły go do późnej starości.
Można mniemać, że te rozliczne próby stały się przyczynkiem do powstania późniejszych wersji herbat owocowych i mieszanych.
Pierwsze notowane wzmianki o herbacie pochodzą już z III wieku naszej ery, jednak prawdziwym dziełem z herbatą w roli głównej jest VIII-wieczna Chajing, czyli księga herbaty, spisana przez buddyjskiego kapłana – Lu Yu.
Ta 3-tomowa rozprawa zachwala niezwykłe właściwości zdrowotne i smakowe herbaty, opisuje szczegółowo wszystkie procesy zbierania i skomplikowanej obróbki herbacianych liści oraz instruuje jak należy ją parzyć i pić.
Warto zauważyć, że w momencie powstawania Chajing, herbata miała już swoją długą niepisaną historię i bogato rozwiniętą tradycję parzenia, a autor zebrał jedynie dopracowane i sprawdzone przez setki lat zwyczaje.
Tradycyjne Chiny stały się legendarną kolebką herbacianego napoju i symbolem najpopularniejszego gatunku czarnej herbaty o nazwie zaczerpniętej od nazwy południowej prowincji Yunnan, gdzie nadal się ją uprawia.
Chińczycy uważali herbatę za szlachetny i drogocenny napój – przez wieki zazdrośnie strzegli tajemnicy jej uprawy i obróbki.
Jednak około 800 roku naszej ery japoński mnich Dengyo Daishi zdobył i zabrał ze sobą do ojczyzny nasiona owianego tajemniczą sławą krzewu herbacianego. Zasadzono je tam i rozpoczęto pracę nad sposobem ich uprawy i przetwarzania.
Nie znając tajemnic chińskich naparów, Japończycy niemal od podstaw stworzyli własne receptury i wyhodowali kolejne gatunki herbaty. Jednak i tutaj jej cudowne właściwości sprawiły, że herbata stała się dobrem narodowym i na stałe weszła do kanonów kultury jej picia.
Co więcej, tradycyjne japońskie zwyczaje kazały otaczać herbatę najwyższym szacunkiem i czcią – traktując ją wręcz jako świętość.
Nie dziwi więc, że obyczaj picia herbaty w Japonii jest wciąż traktowany z pełną powagą, a ceremonia jej parzenia przebiega w sposób niemal rytualny.
Uroczysty proces parzenia sproszkowanej zielonej herbaty (Matcha) nazywa się cha-no-yu i – pozostając w tradycji Zen, z której się wywodzi - nieodłącznie wiąże się z kontemplacją piękna.
Współcześni Japończycy nadal podejmują gości filiżanką herbaty zielonej, w tym najsławniejszych odmian z tego regionu – popularnej liściastej Senchy oraz ekskluzywnej odmiany – Gyokuro.
W tym kraju również herbata stała się w końcu napojem narodowym, choć mieszkańcy podchodzą do jej picia zgoła inaczej niż nakazywała kultura Dalekiego Wschodu.
Do Rosji herbatę przywieziono w XVII wieku, jako dar cesarza chińskiego dla cara Aleksandra – stając się symbolicznym początkiem rozwoju handlu pomiędzy tymi krajami.
Ogromne odległości i kilkunastomiesięczny czas trwania każdego transportu spowodowały jednak, że herbata była początkowo bardzo droga i pijały ją jedynie elity arystokracji rosyjskiej.
Herbata przewożona tak długo w specyficznych warunkach miała swój unikatowy smak i niepowtarzalny charakter, który dziś próbuje się odtworzyć – najbardziej udane próby nazywa się właśnie Rosyjską Karawaną na pamiątkę warunków, w jakich powstawała.
Otwarcie kolei transsyberyjskiej w 1903 roku znacznie skróciło i uprościło transport, powodując spadek cen i natychmiastowe upowszechnienie herbaty we wszystkich kręgach społecznych. Najpowszechniejszą formą przygotowania herbaty było zaparzenie jej liści w mocny napar w samowarze i rozlanie go do kubków, gdzie następnie dolewano odpowiednią ilość gorącej wody. Tradycyjnie piło się ją z cukrem, ale równie popularna jest wersja z marmoladą truskawkową lub malinową.
Niemal równocześnie z rosyjską kampanią, herbata rozpoczęła swoją ofensywę w krajach Europy Zachodniej.
Jej pierwsze transporty przybyły w XVII wieku – zapewne z Portugalczykami lub Holendrami, którzy sprowadzali wówczas do Europy orientalne towary z Dalekiego Wschodu. Początkowo herbata nie cieszyła się wielkim zainteresowaniem wśród Europejczyków, przyzwyczajonych do wyrazistego smaku kawy oraz upajających aromatów miodu czy piwa.
Zresztą wysoka cena skutecznie odstraszała nawet tych bardziej otwartych na nowości. Mimo słabych notowań, w 1658 roku herbata oficjalnie zagościła w Wielkiej Brytanii, gdzie została sprowadzona jako część posagu przez młodą królową Katarzynę Braganzę – z pochodzenia Portugalkę.
Jej miłość do tego napoju i chęć nawiązania do orientalnej tradycji rozpoczęła zwyczaj picia herbaty w filigranowych filiżankach z chińskiej porcelany. Wciąż jednak był to napój drogi i dostępny wyłącznie dla elit i monarchii.
Popularyzację herbaty w szerokich kręgach społecznych rozpoczęły dopiero masowe uprawy tej rośliny w indyjskich koloniach – głównie w prowincjach Madras i Assam – dzięki którym ceny herbaty szybko spadły.
Absolutnym hitem okazały się też podwieczorki z herbatką, których prekursorką była księżna Anna Bedford. Nie mogąc wytrzymać długich godzin pomiędzy tradycyjnie podawanym obiadem a kolacją, nakazywała ona służbie przynosić do swego pokoju drobne przekąski lub ciastka i obowiązkowo herbatę.
Kiedy jej tajemnica wyszła na jaw, skwapliwie podchwycono pomysł wprowadzenia kolejnego drobnego posiłku, który jednocześnie stał się pretekstem do spotkań towarzyskich i „ploteczek” przy filiżance herbaty – najczęściej ulubionego gatunku Anglików, czyli Earl Grey.
Zwyczajem stały się więc damskie luźne pogaduszki, gdzie nie obowiązywała sztywna etykieta i oficjalne krępujące suknie ze sztywnym gorsetem.
Do dziś popołudniowe spotkania towarzyskie znane są pod nazwą five o’clock. Ciekawym dodatkiem do herbaty jest mleko lub śmietanka, które podobno doskonale harmonizują z intensywnym smakiem suszu z plantacji indyjskich. Zwyczajowo herbatę parzy się w eleganckim czajniczku dokładnie 5 minut, a następnie rozlewa do filiżanek napełnionych wcześniej mlekiem. Zmiana kolejności utrudnia możliwość zmieszania obu składników oraz pogarsza kolor płynu - ponadto jest uważana za duży nietakt.
Prekursorem europejskich zwyczajów w Polsce jest król Stanisław August Poniatowski, który z wielką ochotą wprowadzał na polskim dworze zwyczaje podpatrzone w świecie – w szczególności na dworze brytyjskim.
W trakcie znanych z historii spotkań intelektualnej elity organizowanych od 1770 roku w każdy czwartek, Stanisław August szczególnie chętnie raczył się właśnie herbatą, do picia której zachęcał także swoich gości.
Wcześniej odnoszono się do nieznanego naparu sceptycznie, traktując go nawet jako szkodliwy dla zdrowia. Jednak upór króla i miłość do nowinek sprawiła, że stopniowa niechęć ustąpiła miejsca zainteresowaniu i rosnącej sympatii.
Stopniowo zaczęto także dostrzegać pozytywne aspekty picia herbaty, która na szczęście stawała się coraz tańsza. Miłośnicy herbaty mogą zatem złożyć hołd królowi, który nieświadomie przełamał złą passę herbaty w Polsce, dzięki czemu jest ona u nas tak samo popularna jak w innych zakątkach świata.
Wiek XIX przyniósł zatem przełom w ilości produkowanego i przewożonego pomiędzy kontynentami suszu herbacianego. Jak wszystkie cenne dobra, również coraz popularniejsza herbata stała się w pewnym momencie tak cennym surowcem, że należało zadbać o jego należyte zabezpieczenie.
Chodziło o wyeliminowanie oszustw polegających na mieszaniu liści herbaty z innymi, łudząco do nich podobnymi.
Pomysłodawcą opakowania herbaty był handlarz herbatą John Horniman, który zdecydował się chować ją do metalowych puszek i w taki sposób transportować i sprzedawać pod własną marką, która zresztą do dziś istnieje, związana z marką Tetley.
Nieco później, bo w 1908 roku puszki zastąpiono przez jednorazowe muślinowe torebki, w których herbatę można było wygodnie i szybko parzyć.
Co ciekawe – ta najpopularniejsza do dziś forma konfekcjonowania herbaty powstała przez przypadek.
Jej wynalazca – Thomas Sullivan, traktował jednorazowe torebki wyłącznie jako próbki handlowe. W czasie I wojny światowej podobne jednorazowe torebki stanowiły tzw. bombę herbacianą dla pobudzenia żołnierzy, a zaraz po wojnie stworzono saszetki herbaciane – i ponownie tylko jako opakowanie reklamowe herbaty.
Ich wszechstronność okazała się jednak być przełomem w herbacianej historii, bowiem szybko okazało się, że klienci preferują herbaty właśnie w tej formie. Herbaty ekspresowe przyjęły się wyjątkowo szybko i w niemal niezmienionej formie funkcjonują do dziś.
Mijając po drodze niechlubne czasy socjalizmu, gdzie herbata ekspresowa była synonimem nijakości i braku wyrazistości, docieramy do XXI wieku i ponownej fascynacji tym ponadczasowym trunkiem.
Współczesne czasy przyniosły rozkwit herbacianego rynku, a globalizacja sprawiła, że herbata stała się dobrem powszechnym. W każdym zakątku świata można dziś dostać herbaty z różnych regionów naszego globu. Miłośnicy szybkich naparów ekspresowych oraz koneserzy najbardziej wyszukanych gatunków herbat bez problemu zaopatrzą się w ulubione produkty.
Współczesne torebki z herbatą są lekkie i cienkie, mają rozmaite kształty i różnią się wielkością. Jednak pod względem idei nie różnią niczym się od pierwowzoru sprzed wieku.
Powstające obecnie herbaciarnie oferują wybór czystych herbat określonych gatunków oraz tworzonych z pasją niezwykłych mieszanek. Często są to ich autorskie propozycje, dostępne wyłączne w danym miejscu lub edycje limitowane – oferowane jedynie przez krótki czas.
Tradycja parzenia herbaty nie jest w naszym kraju zakorzeniona tak bardzo, żeby zrezygnować z sięgania po wygodne jednorazowe opakowania.
Herbaciarnie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów, pakując swoje mieszanki w małe torebki do wygodnego parzenia. Zaletą tych opakowań jest szybkość i prostota przygotowania dowolnego typu herbaty oraz ściśle odmierzona ilość – idealna do jednorazowego zaparzenia.
Opatrzone własnym nadrukiem torebki na herbatę stanowią elegancki i wygodny element codziennej tradycji, ale mogą stać się także efektownym prezentem.
I – co należy podkreślić – dostępne obecnie mieszanki są nie tylko eleganckie i wygodne, przede wszystkim są aromatyczne i smaczne. Tworzone w oparciu o wysokiej jakości składniki – liście rozmaitych, ściśle klasyfikowanych gatunków krzewów herbacianych oraz szeroki wachlarz dodatków. Dzięki temu każdy ma okazję doświadczać doznań, jakie towarzyszyły przodkom w różnych częściach świata, kiedy sięgali po ten gorący aromatyczny napój.
Więcej informacji o herbacie jak również pyszną herbatę z różnych zakądków świata znajdziecie poniżej: